Recenzja powieści Marty Świderskiej-Pelinko Tam gdzie łkają skrzypce
Marta Świderska-Pelinko, współczesna polska poetka, prozaiczka, tłumaczka, nie jest słowackim czytelnikom całkowicie nieznana. Na koncie ma kilka powieści, wspomnę chociażby Tułaczy smak edenu (z roku 2007, w przekładzie na język słowacki wyszła w roku 2010), Za drzwiami deszczu (2010) i najnowszą Tam gdzie łkają skrzypce (2014), z tomików poetyckich z ostatnich lat wspomnę Poza ramami (2012) i Wędrowanie (2016).
Pisarka w swoich dziełach skupia się na aktualnych problemach polskiego społeczeństwa, przy czym obrazy współczesnego życia przeplatają się z obrazami przeszłości, wydarzenia czy stosunki międzyludzkie możemy śledzić w czasowych i logicznych powiązaniach, ujętych w wyjaśniających kontekstach. Jakkolwiek w powieści Tułaczy smak edenu autorka przedstawiła tematykę emigracji Polaków do Anglii, gdzie zdecydowali się szukać pracy i jak wierzyli, spełnić swój sen o lepszym życiu (co często okazało się iluzją), w najnowszej powieści na tle losów rozgałęzionej rodziny zobrazowała okrutne lata drugiej wojny światowej, cierpienie ludności w pierwszych latach po wojnie, systematyczne odbudowywanie i budowanie kraju podczas czterdziestu lat i w końcu lata zasadniczych społeczno-politycznych przemian, przejście do dzikiego, nieregulowanego kapitalizmu. Historia przesiąka do wszystkich linii dziejowych, losy postaci są podawane jakby na linii przecięcia się dwóch wymiarów czasowych, przede wszystkim przez powroty do kluczowych epizodów z dzieciństwa i młodości bohaterów, co umożliwia nam lepsze zrozumienie ich późniejszych (nieraz kontrowersyjnych) działań.
Główna bohaterka (bardziej anty bohaterka) Mela decyduje się na progu młodości uciec z ubogiego rodzinnego środowiska. Młoda kobieta, obdarzona fizycznym pięknem, niesie w sobie ślady po wojennym dzieciństwie, po okrucieństwie, którego była świadkiem, gdy na przykład z okna widziała bestialskie mordowanie ludności żydowskiej z miejskiego getta albo doznawała stresujących spotkań z niemieckimi żołnierzami, których udawało się jej okłamywać i prawie na ich oczach z woli matki nosić do getta skromne jedzenie tym, którzy byli jeszcze biedniejsi. Mela od dziecka uczyła się jak wybrnąć z ciężkiej sytuacji, jak kręcić, gdy było potrzeba, pomagała zarabiać pieniądze, aby rodzina po śmierci ojca mogła przeżyć czasy wojny. Sprytna dziewczynka w warunkach niedostatku i zagrożenia wypielęgnowała w sobie życiową taktykę spoczywającą na zdolności wykorzystywania sytuacji, ale również innych ludzi dla siebie i swoich celów.
Większość epickich linii powieści tworzą perypetie nieudanego małżeństwa Meli i sympatycznego oficera Jana, przy którym młoda żona szuka przede wszystkim materialnego zabezpieczenia oraz perypetie jej kolejnych partnerskich związków nawiązywanych z wyrachowania; dowiadujemy się również o naruszonych więzach z córką, matką, siostrami i innymi krewnymi w wyniku egocentryzmu Meli. Fizycznie pociągająca, i na przekór niedostatecznemu wykształceniu osiągająca sukcesy zawodowe kobieta, o której jedna z postaci wypowie się, że uosabia „emocjonalny analfabetyzm”, zwraca uwagę wyłącznie na swoje zainteresowania i opętana nieadekwatnymi ambicjami niszczy życie wszystkich w swoim otoczeniu...
Myślę, że autorce chodziło o więcej niż przedstawienie typu egoistycznej, bezwzględnej kobiety, gdyż pomiędzy pasażami o intrygach i powikłaniach czytamy jedno z kluczowych pytań, które w powieści się pojawia, a to: skąd w człowieku pojawia się zło, gdzie ma swoje korzenie i co je żywi. Stałaby się Mela wyrachowaną, sprytną, cyniczną istotą, która w rafinowany sposób kalkuluje i innych ludzi postrzega jak narzędzia do realizowania swoich wyobrażeń, gdyby wyrastała w innych warunkach, gdyby nie formowały ją doświadczenia okrutnej wojny, obojętność i niewzruszoność, bieda i utrapienie?
Nawet powojennej Polski nie przedstawia autorka jako idyllicznej, poziom jej krytyczności narasta wraz ze zbliżaniem się czasów współczesnych, w czasie następowania złodziejskiej prywatyzacji, oszukańczej korupcji, ogromnej polaryzacji społeczeństwa, socjalnej niesprawiedliwości. Ci, którzy zdążyli w porę się przefarbować, w porę zorientować się w nowej sytuacji, wygrywają, „mniej sprytnym”, uczciwym ludziom, którzy i wówczas byli na skraju, pozostaje jedynie przyglądanie się, jak bezlitośnie rozkręca się koło nowej historii, młodzi gromadnie wyjeżdżają za pracą poza granice kraju, ponieważ w kraju jej nie znajdują, starsi po pracy przez całe życie ledwie wegetują z emerytury...
Rozszczepienie poglądów wyczuwa się w całym społeczeństwie, do polaryzacji dochodzi również wewnątrz rodziny. Mela i Jan stoją po przeciwnych stronach, co ich od siebie jeszcze bardziej oddala. Jan od początku przewidzi skutki politycznych przemian, przeczuwa powstanie nowego totalizmu – totalizmu pieniędzy, twardej ekonomizacji życia, w którym pieniądze stają się podstawową wartością i w którym narasta egoizm, obcość między ludźmi, zanika wcześniejsze poczucie wspólnoty. Autorka podczas obrazowania polskiego społeczeństwa jest krytyczna, konfrontacje przeszłości i teraźniejszości brzmiące w dialogach (czasami popada w stwierdzenia definiujące), prowadzą do uwag o demokracji i wolności, za którymi ludzie tak długo tęsknili; o perspektywach, jakie otwierają się przed tymi, którzy chcieli wolnego, sprawiedliwego społeczeństwa, niestety odnajdują się w socjalnej niepewności, oko w oko z zanikiem wartości, w ogromnym moralnym chaosie. Do tej atmosfery w zakończeniu powieści autorka wprowadza moment zaskoczenia, a to w postaci tajemnicy, którą Mela skrzętnie ukrywała przez całe życie, ale pomimo że jej wyjawienie może pomóc w częściowej reinterpretacji głównej bohaterki, nie odwiewa ciążącego klimatu powieści poznaczonego tragedią wojny, tragedią przeszłości i błędami teraźniejszości...
Etela Farkašová – filozofka, prozaiczka, poetka, publicystka, członek Związku słowackich pisarzy, SC PEN oraz Austriackiego związku pisarzy (ÖSV). Obecnie jedna ze znaczących recenzentek na Słowacji.