Nie jesteśmy firmą sensu stricte. Funkcjonujemy bowiem na bazie dotacji i sponsoringu. Wiemy, że żadna oświata, łącznie z reklamą nie zwiększy liczby wyjątkowych i wymagających czytelników, a ich niedostatku nikt nie powinien odbierać przez pryzmat niedopatrzenia. Iluzją jest wiara, że reklama wspomaga sprzedaż, zwłaszcza  wówczas, gdy siła nabywcza większości populacji jest znikoma. Sztuka i jej krytyka były i pozostaną w sferze niszowej. Chcieć przeciwieństwa w tym względzie, byłoby mrzonką. Sukces sprzedażowy jako kryterium wartości jest tak samo absurdalny, jak scholastyczne kryterium prawdy w stosunku do tego, co jest uznawane przez większość. My sztukę rozumiemy jako część kultury, która plasuje się w opozycji do pozostałej kultury, współcześnie masowej, a ostatnie, co nas interesuje to zwiększona sprzedaż naszych produktów. W świetle naszej, dobrze rozumianej filozofii każda firma może z nami podjąć współpracę na zasadzie barterowej nie po to, aby na siebie i na nas rzucać światło marketingowej propagandy, ale aby wskazywać, że obu stronom zależy na prawdziwej sztuce.