Joanna Turczyn
Spójrz na mnie lub bardziej

Requiem

w gęstej ciszy gubię oddech
malowany milczeniem
niedomówienia skrywane w dotyku

i tęsknota wciąż ciepła
szepnij choćby przez palce
spójrz na mniej lub bardziej

Przyczynek

nic
kiedyś po dwakroć coś
faktycznie nic nie znaczy

wypełnia nieoczywiste
by znów zakwitły
protezy początku i końca

jęk ptaków boleśniejszy
niż człowieka

Mało ważne idy

dziesiątego każdego miesiąca
zupa za zimna nie dzwoniła łyżką
półprzysiady odmierzały
obce kroki na schodach

drzwi nigdy nie miały tylu spojrzeń
znów ziemia była bezładem
i pustkowiem
z koszem zakazanych jabłek