Radovan Brenkus
Umowa z diabłem
Wiatr szybuje nad chodnikiem, który nie nadąża przyjmować kropli na rozgrzane ciało. Rzęsiście pada, a woda z niego spływa potokami do kanałów na poboczu drogi. Podczas letniej nocy deszcz w gigantycznie szybkim tempie wystukuje organową fugę, a mnie bezgranicznie chce się płakać. Jak wiatrowi, który ryczy, dmie piszczałami, kominami oddalonych chat, jak wiatrowi, który w głębszych tonach powtarza melodię deszczu. Przede mną przemknęła kula. Przeczuwam; czarny kot. Może tam za ogrodzeniem czyha na mnie śmierć. Kiedy przyjdzie na pewno będzie wyglądać, jak ja. Już czuję, jak oddycha mi na karku, jak stoi tuż za mną.
Zataczam się z flaszką w ręce, czasami podeprze mnie cmentarne ogrodzenie. Mam ochotę wlać komuś, mordować, albo rozmiażdżyć skały, niech się coś dzieje. Wrze we mnie. A przy tym czuję także zmęczenie, które całym wszechświatem przytłacza powieki. Mam ochotę tu gdzieś się położyć i już się nie obudzić, na zawsze pozostać w słodkim upojeniu nieprzytomności i niczego nie postrzegać, żadnej boleści. Dlatego nienawidzę, a jednocześnie kocham sen. Jakbym się ocknął w zastępie ludzi, którzy czekają na zbiorowe ukrzyżowanie. Z jednej strony pełny protestu przeciwko zezwierzęceniu, a z drugiej otępiały, pogodzony z losem, jak mysz podczas obserwowania węża. Chociaż jestem zalany w sztok udało mi się otworzyć furtkę, której skrzypnięcie zawiasów wkuło się do spoconego powietrza, i dojść aż do grobu z napisem:
Maria Luiza von Truman 4. 3. 1675 – 10. 4. 1695
Śpij spokojnie!
Przy spojrzeniu na portret pięknej dwudziestoletniej serce upadło mi na marmur, wnętrzności się porozrzucały, jelita związało, a gardło jakby ściskały drżące dłonie. – Dlaczego, Boże, wyjaśnij mi, dlaczego? – zawyłem w ciemność. Wroga ciemność, jak w oczach zawiązanych przed egzekucją, przenikła przeze mnie, aż stałem się jej wnętrzem. Nietoperze pod gzymsem kaplicy dyndały głowami w dół. Był to tak desperacki wykrzyk, że zakołysały się okoliczne drzewa. Nie, jeszcze się nie otrząsnąłem z tego, że ukochana żona uległa gruźlicy.